Wznoszę swe oczy ku górom:
Skądże nadejdzie mi pomoc?
Pomoc mi przyjdzie od Pana,
co stworzył niebo i ziemię.
Ps 121, 1-2
Do Najwyższego przez Karpacz,
czyli o radości bycia we wspólnocie.
117 duszyczek umęczonych długą nauką, lekcjami, sprawdzianami, a może także trochę i rodzicami wyjechało z naszej parafii i parafii św. Michała ze Świebodzina na pięć dni do Karpacza pod duchowym przewodnictwem ks. Mieczysława (Rzepin) i ks. Rafała (Świebodzin). Plan na każdy dzień mieliśmy niezmiennie doskonały: rano (jeszcze przed śniadaniem!) Msza Św., później strawa dla ciała, czyli śniadanie i w drogę na narty, basen lub łyżwy. Co tam w duszy komu gra. Planu doskonałego nie chcieliśmy zmieniać, co najwyżej przesuwaliśmy godzinę obiadu albo kolacji. Topniejący śnieg doganialiśmy na stokach Kopy i Białego Jaru. I udało się.
Do życia wspólnoty każdy wnosił to, co mu wychodziło najlepiej: modlitwę, śpiew, szaleństwo umiarkowane na stoku czy zbyt głośne rozmowy przy posiłkach. Niektórzy, mający kłopot z dokonaniem wyboru, nie mogli się zdecydować czy lepiej jeżdżą na nartach, czy lepiej leżą w ciepłym jacuzzi. Poważniejsze myśli wracały po południu podczas modlitwy w Godzinie miłosierdzia. Ważne, że każdy z uczestników wyjazdu rekolekcyjnego wrócił z przekonaniem, że we wspólnocie i w górach łatwiej wznieść oczy do Pana, bo to On strzegł naszych nóg na nartach i łyżwach. Łatwiej otworzyć przed Nim swoje serce i zaprosić Go do bycia w bliskości, nie tylko podczas wypoczynku.