dsc 0144Czwartek przypiekał słońcem i ciął komarami. Malownicze postoje wśród zapomnianych dworców kolejowych. W drodze od trzech dni także konferencje. Kogo trzeba nakarmić, a kto jest spragniony.

Najwygodniej pomyśleć, że to tylko chleba pragną ludzie. A takich jest przecież niewielu, o pragnieniach duszy nie chcemy pamiętać. Może największy głód nosimy w sercu, często nie chcemy go nawet nazwać, bo wtedy najbardziej boli. Zapychamy serce byle czym, żeby nie krzyczało. Chcemy przebywać z drugim człowiekiem, ale tylko z tym, który jest piękny i mądry, zdrowy i bogaty. Wtedy kocha się samo. Trudnych i poranionych omijamy z daleka, ja kby ich nieszczęściem można się było zarazić. Jak trudno uwierzyć, że „tego tam” też stworzył Bóg. Okazać miłość uwikłanemu w grzechach po szyję i poranionemu cierpieniem to duża odwaga. Opatrzyć jego rany i przyjść z pomocą - czasem wykracza poza nasze miłosierdzie. Taką siłę do miłości może dać tylko On. Nie na kawałek chleba, ale na kawałek serca czeka w twoim bracie Bóg.

Obudzone w sercu dobre pragnienie pozostaje na długo. Już 14 razy wyruszała w trasę zawsze z tym samym pragnieniem – służyć i pomagać innym. Cały rok czeka, żeby iść. Wiedzę i umiejętności ze szpitala wykorzystuje w drodze do Częstochowy. Najwięcej pracy jak zawsze jest z pęcherzami i odciskami. Przy przebijaniu niektórzy piszczą troszkę, może nawet nie z powodu igły, ale bardziej spirytusu, który szczypie przez otartą skórę. To, że tak wiele osób idzie pierwszy raz, oznacza, że nie mają doświadczenia, nie znają swojego organ izmu. Najtrudniejsze były pierwsze trzy dni, też jest tylko lepiej. Co prawda leki jadą busem, ale w mały plecak co rano wkładają najpotrzebniejsze drobiazgi, bo może kogoś zaboli naciągnięte ścięgno. Na trasie pilnują, żeby czapki były na głowach a nie w plecaku, żeby każdy pamiętał o piciu i o jedzeniu. Największa radość, gdy Amaranciki przychodzą jak do mamy – nie tylko po opatrunek, ale po zrozumienie i współczucie. Obydwie medyczno-pedagogiczne Grażyny idą ze swoimi intencjami, mają tylko szerzej otwarte oczy.

Do zobaczenia jutro w Gostyniu!

Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: J...
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: J...
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: J...
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: J...
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: J...
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: J...
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: J...
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: J...
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: J...
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: J...
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: J...
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: J...
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: J...
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: J...
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: J...
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: J...
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: Jerka
Dzień szósty: J...

Zdjęcia: Kuba Łagowski

Joomla templates by a4joomla